wtorek, 13 stycznia 2015

Prolog

~Myungsoo~
-Hej, Myungsoo~!
Spośród hałasu szkolnego korytarza wychwyciłem głos mojego chłopaka, a uśmiech sam zagościł na mojej twarzy. W tym samym momencie poczułem ręce oplatające mnie w pasie i czuły pocałunek na karku. Jeśli to możliwe, mój uśmiech poszerzył się. Odchyliłem głowę, a usta Sunggyu, jakby w nagrodę, spoczęły na moich. Zamruczałem zadowolony, oddając pieszczotę. Pocałunek z każdą chwilą stawał się bardziej namiętny, podniecający i brutalny.
-Sunggyu, jesteśmy w szkole... Musimy przestać, bo nie chcemy pokazywać im, jak pięknie wyglądają dwaj kochający się mężczyźni. I podejrzewam, że ta podłoga nie jest zbyt wygodna.
-Masz rację. Widok dochodzącego ciebie jest zarezerwowany tylko dla mnie.
Sunggyu szeptał mi do ucha, a po moim kręgosłupie przeszły dreszcze. Chłopak na końcu wziął moje ucho do ust i zaczął delikatnie je podgryzać i ssać. Odepchnąłem do delikatnie i uśmiechnąłem się. Czerwonowłosy patrzył na mnie obrażonym wzrokiem, więc podszedłem do niego, pocałowałem w policzek i złapałem za rękę.
Mieliśmy naprawdę bardzo tolerancyjne liceum. Niektórzy jeszcze tylko krzywo na nas patrzyli, ale była to zdecydowana mniejszość, a ani ja, ani Sunggyu nie zwracaliśmy na nich uwagi.
-Przyjdzie do mnie dzisiaj? Jest piątek, a moi rodzice wyjeżdżają. Będziesz? - mój ukochany patrzył na mnie psim spojrzeniem, któremu nie mogłem się oprzeć.
-Oczywiście, że będę? Jak mógłbym zmarnować taką okazję?
Cmoknąłem chłopaka w usta i zacząłem kierować się do wyjścia ze szkoły. Odwróciłem się jednak i pomachałem Sunggyu na pożegnanie, uśmiechając się. Mój partner miał jeszcze lekcje. Minusy posiadania starszego chłopaka. Wyciągnąłem mp4 z kieszeni i zacząłem odplątywać słuchawki. Kiedy już mi się mi się to udało, włożyłem je do uszu, puszczając jakąś piosenkę. Nie zwróciłem nawet uwagi, co aktualnie leciało. Zatopiłem się w swoich własnych myślach. Nie zwracałem uwagi na otaczający mnie świat, myśląc o tym, jak wielkie szczęście mnie spotkało. Mój przyjaciel, w którym się podkochiwałem okazał się być gejem i też mnie chciał. Pamiętam, jak bardzo bałem się tego, że mnie odrzuci. Chciałem zerwać naszą przyjaźń po to, aby nie domyślił się tego, co do niego czułem. Kiedy próbowałem to zrobić, Sunggyu wyznał, że nie chce tracić mojej przyjaźni, a nawet chciałby, abym był dla niego kimś więcej, ale nie będzie mnie trzymał przy sobie na siłę. Rzuciłem mu się na szyję i gorąco pocałowałem. Długo wtedy rozmawialiśmy, wyjaśniając sobie wszystko. Przegadaliśmy chyba całą noc, z krótkimi przerwami na pocałunki i małe pieszczoty.
Po półgodzinnym spacerku znalazłem się już w swoim pokoju. Po krótkim zastanowieniu postanowiłem wziąć prysznic. W łazience zrzuciłem z siebie ciuchy i wszedłem pod zimną wodę. Przymknąłem oczy, czując chłód ogarniający moje ciało. Zwiększyłem trochę temperaturę wody, kiedy zacząłem drżeć. Powolnymi ruchami rozprowadzałem brzoskwiniowy żel po swojej skórze. Nie mogłem doczekać się spotkania z Sunggyu. To, że mamy wolny dom może oznaczać tylko jedno. Chciałem wyglądać perfekcyjnie i spodobać się mojemu ukochanemu. Co prawda, moje ciało miało przed nim już żadnych tajemnic, jak i jego przede mną. W końcu jesteśmy razem już pół roku. Zaśmiałem się cicho. Nigdy mu jeszcze nie powiedziałem, że go kocham. Jest dla mnie taki czuły i opiekuńczy. Zawsze jest w stanie poprawić mój humor.
No nic, trzeba się zbierać.
Wróciłem do swojego pokoju, mając na sobie jedynie ręcznik przewiązany w biodrach. Zacząłem wybierać sobie strój. Nie wiem, czy to typowo gejowska cecha, ale lubię dobrze wyglądać. Zdecydowałem się  na czarne, obcisłe rurki, które świetnie podkreślały moje nogi i niebieską koszulę z krótkim rękawem. Narzuciłem na to czarną, skórzaną kurtkę, ubrałem swoje conversy i mogłem wychodzić. I tak już późno. Zaczynało się powoli ściemniać. Zadzwoniłem do mamy informując ją, że nie wrócę na noc do domu. Po chwili zastanowienia postanowiłem zadzwonić jeszcze do Sunggyu. Chciałem mu powiedzieć, że za chwilę będę, bo na pewno już się martwił. Z telefonem przy uchu i uśmiechem na twarzy wszedłem na przejście dla pieszych.
~Sunggyu~
Obgryzałem nerwowo paznokcie, czekając na Myungsoo. Było już ciemno, a on nigdy nie chodził po zmroku. Tłumaczył się jakąś traumą z dzieciństwa.
Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Drgnąłem przestraszony i przygryzłem sobie język. Widząc to upragnione imię na ekranie komórki, szeroko się uśmiechnąłem. Cieszyłem się, że w końcu spędzimy czas razem. Ostatnio prawie w ogóle się nie widywaliśmy. Poza szkołą, oczywiście. Kiedy zdałem sobie sprawę, że patrzę w telefon, jak głupi, odebrałem.
-Cześć, kotku. Gdzie jesteś?
- Zaraz będę u ciebie.
-Już się nie mogę doczekać.
-Sunggyu, ja ko-
Usłyszałem głośny krzyk Myungsoo i pisk hamującego samochodu.
-MYUNGSOO?1 CO SIĘ DZIEJE?! MYUNGSOO!!
-*Pipipipipi*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz