środa, 8 stycznia 2014

Love or Hate, Fight or To Give In, Live or Die

Przybywam do Was z Oneshot'em Jongkey :D
Takie coś bez sensu, pisane na szybko. Miałam pisać dalej, ale stwierdziłam, że skończę tak. :3

 Znów mi to robisz. Znów pieprzysz się z jakąś lalunią. Znów w naszej sypialni. Nie wiesz, że cierpię. Nie masz pojęcia jak mnie to boli. A Ty nawet nie zapamiętujesz imion tych swoich panieniek. Wchodzę do NASZEJ sypialni i widzę pozostałości po Waszej zabawie. Moje serce za każdym razem rozpada się na milion kawałeczków. Potem Ty sklejasz je ponownie, nawet o tym nie wiedząc. Jednak ono już nigdy nie będzie takie samo. Blizny pozostaną. Takie jak te na moich udach. Nie chcę, aby chłopcy się martwili, szczególnie maknae. Każda Twoja nowa "przygoda" to moja nowa blizna. Nie zauważasz tego. Nie widzisz jak cierpię, nie chcesz mojej miłości, nie wiesz ile kosztuje mnie to wszystko. Moja psychika to jedna, wielka dziura. Ostatnio częściej mi się obrywa na próbach. Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego? Przecież zawsze byłem skoncentrowany, skupiony. Teraz nie. Większość ruchów sprawia mi ból. Moje nogi pięką, niemiłosiernie za każdym razem gdy ocierają się o wąskie spodnie. Maknae zauważył. Nie przyznałem się. Minho zauważył, nie przyznałem się. Jinki zauważył, było tak samo. Shawols zauważyły... Wyparłem się wszystkiego. Znów udawałem, że wszystko jest w porządku, że nie cierpię, że jest dobrze. Kolejne kłamstwa. Gdybyś Ty zauważył, powiedziałbym Ci... Mam gdzieś jak zareagujesz... Kocham Cię i nie mogę dłużej się tak męczyć. To mnie zabija. Umierałeś kiedyś, wiedząc, że żyjesz? Kochałeś kogoś, kto tylko Cię ranił? Patrzyłeś jak osoba, za którą wskoczyłbyś w ogień zabawia się z innymi? Nienawidziłeś i kochałeś jednocześnie? Ukrywałeś uczucia, aby nie zepsuć przyjaźni? Kochałeś, mimo iż chciałeś przestać? Nie wiesz jak to jest. Kolejny koncert. Nasze "Jongkey show". Znowu łapiesz mnie za rękę, przytulasz, patrzysz tym swoim uwodzicielskim spojrzeniem. Jednym słowem, robisz mi nadzieję. Tak mogłoby być zawsze, gdybyś chciał. Nie wytrzymuję. Zbiegam ze sceny. Chłopcy przepraszają i śpiewają dalej. Beze mnie. Ty w końcu do nich dołączyłeś. Rzucacie tylko zaniepokojone spojrzenia w moją stronę. Uśmiecham się i jak najszybciej wybiegam. Biorę taksówkę, jadę do domu. Idę do naszej sypialni. W oczy rzucają mi się damskie majtki na Twoim łóżku. Sięgam pod moje. Wyciągam ten oto pamiętnik. Zapisuję wszystko co się stało. Mam nadzieję, że kiedyś to przeczytasz... Z tyłu zeszytu biorę żyletki. Z nimi i pamiętnikiem w ręku kieruję się do łazienki. Odkręcam kurki. Zimna woda wlewa się do wanny. Pozbywam się swoich ubrań. W porównaniu z Twoim, moje ciało jest niczym. Może i jesteś niższy, ale nadrabiasz mięśniami. Kiedy uznałem, że jest wystarczająco dużo wody wskoczyłem do niej. Zimno ogarnia moje ciało. Palcami przejeżdżam po bliznach. Teraz będzie ich więcej niż dotychczas. Nie chcę, abyście mnie uratowali. Za godzinę powinniście wrócić. Przykładam żyletkę do swojej mlecznej skóry i wykonuję cięcia. Z każdą myślą o Tobie bardziej chcę zniknąć. Cięcia są coraz głębsze i dłuższe. Wszędzie. Na nogach, rękach, brzuchu... Żegnajcie. Kocham Cię Jonghyun! Twój Kibum.. Key! Wróciliśmy! Gdzie jesteś?! Co się stało?-Jonghyun krzyczał już od progu. Byli zaniepokojeni dziwnym zachowaniem Key. Martwili się o niego. Przecież nigdy taki nie był. Zaczęli szukać. Na nieszczęście to maknae wszedł do łazienki.
-Key! Kibum! Co Ty sobie zrobiłeś?! Jak mogłeś?! J-j-jak? Kibu-u-um.-próbowal powiedzieć przez łzy Taemin. Czul jakby jego serce przestało bić. Uklęknął przy wannie i zaczął płakać. Zaraz przy jego boku pojawił się Minho.
-Jezus Maryja! Chłopaki!! Chodźcie tu!!
Szybkim krokiem zbliżyl się do wanny i wyciągnał Kibuma ze szkarłatnej wody. W tym samym momencie weszli JJong i Onew. Jinki podbiegł do maknae i wyprowadził z pomieszczenia. Kim i Minho zanieśli Key do ich pokoju. W domu SHINee panował istny chaos. Onew szybko zadzwonił na pogotowie. Jonghyun starał się tamować krwawienie. Maknae byl w totalnej rozsypce. Bling poszedł do łazienki i znalazł pamiętnik Kima. Na stronie, na której był otwarty, widniał napis "Jonghyun, nie wahaj się, przeczytaj..." wykonany dobrze mu znanym starannym pismem. Kartki były ubrudzone krwią. Jjong nie hamował już łez. Z każdym przeczytanym słowem rozklejał się jeszcze bardziej.
-To-o j-j-jest m-m-mojja w-wina. On prz-e-eze m-m-mnie to z-z-zro-obił.
-Jonghyun! Przestań pierdolić! Ogarniaj dupę! Pogotowie przyjechało!-Minho starał się chociaż trochę uspokoić przyjaciele. On był najbardziej opanowany. Wziął Kibuma na ręce i zniósł na dół. Położył go na noszach. Sanitariusze podpinali go do różnych maszyn. Chłopcy pojechali za nimi do szpitala. Nie weszli jednak do budynku. Oni do niego wbiegli. Nie zwracali uwagi na mijanych pacjentów czy pielęgniarki. Liczył się tylko Kibum. Musiało to dziwnie wyglądać: czterech dorosłych facetów biegających po szpitalu, próbując dogonić lekarza i przy tym nie wyrządzić krzywdy innym pacjentom. Nie pozwolili im być przy Key. Zamknęli drzwi. Czas oczekiwania dłużył im się. Taemin, Minho i Onew usiedli na krzesłach. Maknae cały czas płakał. Jinki przytulał go i uspokajał a Chaoi? On przeżyw
ał wszystko w środku. Bling chodził dookoła z pamiętnikiem Kima w ręku. Co chwilę czytał słowa zapisane przez jego przyjaciela. Łzy same wylatywały mu spod powiek. Miliony uczuć w nim buzowały. Chciał coś rozwalić, coś zepsuć. Cokolwiek, byle dać upust emocjom. Dlaczego nie zauważył? Czemu nic nie zrobił? Jak mógł być takim egoistą? Zamiast zająć się Key to on się zabawiał z jakimiś panienkami!
-Jakim ja jestem idiotą! To wszystko moja wina!
-Dlaczego? Czemu to niby Twoja wina?
-Macie-rzucił w nich pamiętnikiem-przeczytajcie to. Chłopcy czytali i byli w szoku. Kartki jeszcze były uplamione krwią. Nie mogli uwierzyć w to co czytają. Maknae rozkleił się jeszcze bardziej.
-Hyung, to nie Twoja wina.
Później wszystko potoczyło się bardzo szybko. Trzask zamykanych drzwi do sali. Wzrok chłopców skierowany na lekarza. Cztery wyczekujące spojrzenia wywiercały dziurę w doktorze. Przeczące kiwnięcie głową i trzy słowa, które dudniły w głowach SHINee "nie udało się".
Rozpacz, z której wyłoniły się słowa Kima "Kocham Cię Key. Kocham i zawsze kochałem".

6 komentarzy:

  1. czy ty wiesz? człowieku? co? ty ? zrobiłaś? CZY TY WIESZ JA SIĘ PYTAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nieeee tak nie będzie .Idę się zabić ,idę do Key
    !!1!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, nie histeryzuj! :D
      Wiesz, że Cię kocham! :* <3

      Usuń
  2. Oooooooo jak mogłaś to zrobić dla Key :<< Popłakałam się gdy to czytałam.. Nie.. on nie mógł umrzeć. Jak mogłaś pozwolić by umarł z myślą, że nie jest kochany QnQ Jjong nie zdążył mu powiedzieć. Dlaczego :< Key umarł samotny TnT Jak ja się teraz po tym pozbieram :<

    w między czasie zapraszam do mnie na opowiadanie JongKey http://bling-shinee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, nie chciałam. ;____;
      Taka wena... :c
      Ale mam nadzieję, że chociaż miałaś przy sobie chusteczki. :)

      Usuń
  3. Po pierwsze dziękuje za komentarz na moim blogu, na prawdę ciesze się,że ktoś czeka na kontynuację mojej pisaniny. A teraz do rzeczy! Normalnie nie wierze! popłakałam sie do ostatniej chwili wierzyłam,że go uratuja i będzie happy end. Nigdy nie chciałabym,żyć z takim poczuciem jakiejś winy jak Jong po przeczytaniu pamiętnika Kibuma. Naprawdę może i pisałaś na szybko,ale wyszło genialnie, moim skromnym zdaniem. Pozdrawiam i mam nadzieje,że coś nowego mimo wszystkich przeciwności losu się tutaj ukaże! Fighting~~
    Weny!
    Pozdrawiam,
    Lan Meigui
    [kolor-zycia]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz ja muszę podziękować za komentarz. *o~
      Też na początku chciałam uratować Kibuma, ale stwierdziłam, że takie zakończenie będzie bardziej pasować.
      Również życzę weny i pozdrawiam. ~Neko-chan :*

      Usuń